biopsja ?


Choroba / piątek, 15 marzec 2019

Marzec 2019

Wybrałam się do mojego neurochirurga, który mnie operował, aby mu podziękować za poświęcony czas a przede wszystkim za udaną operację. Mogłam do niego zawsze przyjść kiedy miał swój dyżur, zawsze był pomocny i robił wszystko aby rzetelnie podejść do każdego problemu i nie pochopnie działać.
Jako jedyny z lekarzy był dla mnie najbardziej godny zaufania. Wszystko co robił konsultował, porównywał, analizował, czułam się w dobrych rękach.
Był mile zaskoczony, że przychodzę kolejny raz ale nie w sprawie czegoś tylko podziękować i porozmawiać. Kolejny raz powtórzył to, że mój guz był wielkości pięści i mało kiedy takie przypadki ma na oddziale. Mówił, że takich pacjentów się nie zapomina.
Czułam się bardzo wyróżniona, gdy lekarz mnie zapytał, gdzie on ma kierować swoich pacjentów z chorobami nowotworowymi ponieważ wie, że przeszłam już wiele i mogę coś więcej wiedzieć niż on. Jak najbardziej poleciłam szpital w Gliwicach. Tam również czuję się bezpiecznie i spokojniej.
Cieszył się, że jestem w dobrej kondycji.

14 marca 2019r.

Dziś miałam wizytę u lekarza onkologa w Rzeszowie, pierwszą po przyjeździe z Gliwic i nowymi wiadomościami. Była spokojna i pewna, że nic znowu złego mnie nie zaskoczy. Niestety … nie może być za długo dobrze.Lekarz zobaczywszy moje podskórne guzy po przebytym gronkowcu naskórkowym od razu, pilnie wysłał mnie na USG na sprawdzenie ich konsystencji i podejrzeń. W ciągu 15 min byłam już na badaniu. Podczas niego byłam również spokojna, że to tylko włókniaki, tak jak mówił mi lekarz dermatolog. Lekarz, który robił USG dokładnie obejrzał guzki i stwierdził, że dla spokoju dobrze by było zrobić ich biopsję. Wróciłam od razu z wynikami do lekarza onkologa. Ten niestety stwierdził, że dla niego to te zmiany wymagają usunięcia chirurgicznego. Za 2 godziny miałam już być u chirurga ze skierowaniem na wycięcie.
W takim tempie, nie widziałam co się w ogóle dzieje, nie miałam możliwości przemyśleć tego, skonsultować – nic. Szybkie telefony do męża i siostry mniej więcej rozjaśniły mi sytuację i podjęcie decyzji. Poszłam na godz 15.00 do chirurga mając nadzieję, że może on coś więcej powie. Lekarz po krótkiej rozmowie i wywiedzie kazał mi czekać w kolejce na zabieg. Myśli miałam tysiące, czy to dobra decyzja, czy nie będę mieć negatywnych skutków wycięcia nie wiadomo czego.


Lekarz poprosił mnie do gabinetu i po namyśle stwierdził, że i on sugeruje zrobienie biopsji guzków ponieważ gdyby miał mi je wyciąć to musiałby zrobić marginesy wycięcia obu guzków na raz i wtedy wychodzi nam dość duża blizna. Sam nie wie z czym na do czynienia więc po co robić od razu taką operację ?
Dał mi skierowanie na biopsję.

Z jednej strony odetchnęłam z ulgą i uspokoiłam się a z drugiej rozszalały się we mnie negatywne myśli. Czy ja jestem zdrowa ? Czy może już nie ? Na czym ja w końcu stoję ? Komu wierzyć ? Czy spać spokojnie czy szukać pomocy ?

U lekarzy mam wrażenie te wizyty wyglądają tak zdawkowo, jest coś to najlepiej się tego pozbyć, krótko, zwięźle i na temat. Bez analizy, konsultacji, najlepiej w tym momencie aby załatwić sprawę. A pacjent nie ma mieć chwili na zastanowienie się, oswojenie się z czymkolwiek. Ma wykonać co mu każą.

I znów czekam ….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *