Nowe dobre informacje


Choroba / poniedziałek, 7 styczeń 2019

22 listopada 2018r. od rana jeżdżę jak szalona po szpitalach w Rzeszowie (bo siedzenie w domu i czekanie na cokolwiek jest najgorsze, wolę działać) żeby na własną rękę zrobić sobie markery z krwi (po podpowiedzi Włodka) dotyczące głowy, płuc i węzłów chłonnych. Pytam i nikt nie daje mi w laboratoriach jednoznacznej odpowiedzi jakie badania zrobić i czy je w ogóle robić. Dzięki uprzejmości pani z rejestracji w labolatorium, umawia mnie ona z panią dyrektor, która ma tytuł doktora i zna się na rzeczy. Jednak ta również nie daje mi konkretnej odpowiedzi. Dowiedziałam się, że badania mogę zrobić i ponieść nie małe koszty bo ok 1000zł a z badań i tak sama nic nie wywnioskuje a takie badania dobre są przy profilaktyce przy lub po operacji czy wprowadzonym leczeniu.

I tak pół dnia jazdy do niczego konkretnego mnie nie doprowadziło. Wróciłam głodna od rana, bo musiałam być na czczo, a jeździłam do godz 12.00 po Rzeszowie szukając odpowiedzi na moje pytania.

Wracając już do domu zadzwonił telefon – to moja pani doktor z Gliwic 🙂 Dzwoni z wiadomością, że badania wykonane ostatnio (rezonans magnetyczny i tomografia z maską) są niejasne dla lekarzy i musimy zrobić konkretniejsze badanie czyli rezonans magnetyczny z dyfuzją po czym zbierze się odpowiednie konsylium lekarzy i zdecydują co będzie ze mną dalej.

Hm cóż to takiego rezonans z dyfuzją ? I znowu zaczęło się moje myślenie co gorszego jeszcze mnie czeka, jakieś przetaczanie krwi czy co …? Na nic nie czekając siadam przy laptopie i szukam informacji, ale i tu nie ma opisu na czym to badanie polega. Więc chwytam ta telefon i dzwonię do mojej znajomej pani z rezonansu, która bardzo przeżywa moją chorobę i chętnie pomaga mi na każde skinienie. Na szczęście szybko mi wyjaśnia, nie trzymając mnie w niepewności, że to normalny rezonans magnetyczny tylko, że trwa ponad godzinę. Uff , to jestem w stanie znieść 🙂

Na badanie mam jechać 27 listopada na godz 8.00 więc czekamy ….. W każdym bądź razie jesteśmy pozytywnie zaskoczeni szybkością działania szpitala w Gliwicach i dokładnością lekarzy. Czuję się spokojna, że jestem w dobrych rękach i pełna nadziei, że to nie guz przerzutowy a jakieś krwawienie lub coś innego mniej niebezpiecznego jak nowotwór.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *