Biopsja


Choroba / niedziela, 21 kwiecień 2019

Dostałam skierowanie na biopsję, termin jaki mi podano w przychodni to koniec czerwca 2019r. Poinformowałam o tym lekarza, który zaraz po tym szybko ustalił mi termin za kilka dni. Udałam się na biopsję z lekkim niepokojem. Bałam się samego pobierania jak i wyniku końcowego. Badanie było wykonywane bez znieczulenia. Lecz jak się okazało nie byłoby ono potrzebne, ponieważ ból nie jest taki duży.
Wyniki miały być już za tydzień ale o nich miałam się dowiedzieć dopiero na wizycie, która była wyznaczona na 30 kwietnia. Biopsja była robiona 20 marca a czekanie na wyniki tak długo nie dawało mi spokoju. Dlatego postanowiłam skontaktować się z lekarzem i poprosiłam o szybszy termin spotkania. Lekarz kazał mi przyjść na drugi dzień, 2 kwietnia.

Czekanie w kolejce na wizytę jest bardzo stresujące. Człowiek czeka jak na skazanie…. Weszłam przed ostatnia. Lekarz szybko i krótko poinformował mnie „ Przykro mi, wyniki są złe”, położył mi wynik przed oczy, miałam sobie sama przeczytać. W takiej sytuacji nie wiedziałam co czytam i jak mam to rozumieć. Czy jest bardzo żle czy jest w miarę dobrze, co te wyniki dla mnie oznaczają….
„W rozmazie komórki nowotworu złośliwego. W łączności z przebytą chorobą domniemywa się przerzut czerniaka”.
Lekarz kazał mi zgłosić się na odział chirurgii na wycięcie wszystkich większych guzków, które są widoczne na skórze a mniejsze zostawić. Nie podobała mi się ta diagnoza i takie działanie. Na jakiej podstawie będziemy wycinać guzki ? Dlaczego będziemy zostawiać te mniejsze ? Miałam mnóstwo pytań ale lekarz dał mi do zrozumienia, że nie ma o czym dyskutować, mam zanieść skierowanie na oddział i czekać na termin. Trzeba usunąć to co się pojawiło jak najszybciej.
Wyszłam z przychodni z myślą, że muszę coś zrobić, szukać gdzieś pomocy bo nie mogę opierać się na jednej opinii. Ile było przypadków kiedy po wycięciu guza ludzie umierali ?

Tego samego dnia miałam wizytę u dentysty. Mieliśmy ustalić kolejność leczenia zęba, który miał być leczony kanałowo. Powiedziałam dentyście o dzisiejszych wynikach i że nie wiem jak mam się z nim umawiać bo nie wiem co mnie czeka i gdzie będę w najbliższym czasie. Jak mu o tym mówiłam moje nerwy puściły i się rozpłakałam. Jesteśmy dobrymi znajomymi więc Damian, dentysta, i jego asystentka Ania, nasza przyjaciółka, nakłaniali mnie abym konsultowała wszystko z innymi lekarzami. Utwierdzili mnie w tym co miałam w zamierzeniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *