Sport w chorobie


Choroba / czwartek, 31 styczeń 2019

Po trzech ciążach i lekach pooperacyjnych pozostało mi trochę nadprogramowych kilogramów. Powodują one nie tylko to, że jesteśmy tężsi ale gorsze samopoczucie, ospałość, brak chęci do pracy czy jakiejkolwiek aktywności oraz spada nasza samoocena i pewność siebie. W sumie to same minusy a żadnych plusów, dobrych stron. Dlatego też podjęłam wyzwanie zawalczenia o siebie doceniając teraz to, że jestem prawie zdrowa i że MOGĘ ! Ile osób chorych chciałoby móc ale zazdroszczą tylko osobom zdrowym, że znów tego nie doceniają i nie wykorzystują. Ja doceniając teraz to podwójnie zaczęłam ćwiczyć codziennie z Ewą Chodakowską treningiem Skalpel.

Aby się nie rozpraszać robiłam go prawie codziennie nie próbując innych treningów. Po jakimś czasie dodałam tylko bieg w miejscu dosłownie po kilka minut, tyle ile dałam radę, nic na siłę. Postanowiłam też, że trening będzie moją tarczą obronną przed chorobą, będę go stosować jak lekarstwo. Organizm będzie się bronił sam mając siłę wewnętrzną i zewnętrzną. Nie zmieniałam mojego menu, jadłam jak do tej pory bo teraz musze jeść dużo i zdrowo aby organizm był mocny do walki. Po miesięcznym okresie zrzuciłam 2 kg bez żadnej diety. Zaznaczam również to, że cukier już dawno nie istniał w moim menu, jedynie sporadycznie jakieś ciastko do kawy raz na miesiąc i sporadycznie coś słodkiego. Praktycznie zerowo.

Najtrudniej jest zacząć ćwiczyć ale łatwiej jeśli określimy sobie cel. Moim było lepsze samopoczucie, które pozytywnie wpływa na nasze myślenie a ono znów na zdrowie psychiczne i fizyczne. Potraktowałam to jako kolejną pigułkę, którą muszę zażyć. Biorąc ją regularnie działa no stop.

Moja waga jak zaklęta stała w miejscu, pomiary też, jedynie widziałam różnicę na brzuchu. Zaczęłam ćwiczyć na biodra i pośladki a spadł mi brzuch 🙂 Ale pomimo tego nie wolno się poddawać i wmawiać sobie, że to nic nie daje bo w pewnym momencie waga spada szybko np o 1 kilo nie wiadomo kiedy 🙂 a nasze gabaryty widać w lustrze, również się zmieniają już nie wspomnę o ubraniach, w które miesiąc temu nie wchodziłam a teraz mi lecą np. spodnie.

Głowa cały czas „krzyczy” po co ci to? I tak nie dasz rady… dziś zrób sobie wolne…. I tak na wadze nic nie widać to nie działa itd. itd.
Nie słuchając tego trzeba włączyć logiczne myślenie – która ćwicząca osoba jest otyła ? Żadna -czyli musi to działać 🙂 z resztą gdybym nie zrobiła treningu to nie zażyłabym jednej z najważniejszych tabletek – ruchu.

Oczywiście wieczorne spacery też były włączone w to wszystko ponieważ odpowiednie dotlenienie organizmu jest bardzo ważne. Mając miesięczną przerwę czułam się jak chora od nowa.

Trenując zauważyłam również u siebie zmianę myślenia oraz innej organizacji czasu czy przykładania uwagi do wykonywanych czynności. Zwykle zmywanie naczyń wyglądało juz inaczej -nie haotyczne i szybkie ale wolne, dokładne i bez stresu – tak jakby to było kolejne ważne wyzwanie, ćwiczenie.

Moje ćwiczenia wykonywałam mając trójkę dzieci obok, Adaśka -3 lata, Madzię – 2 latka, Miłosza – 6 m-cy – było wesoło, nerwowo, głośno, z płaczem, w podskokach, w krzyku itp można sobie wyobrazić. W trakcie treningu poprawianie dziecka, uspokajanie, godzenie, karmienie itd Ale jak się chce to wszystko można.Po miesiącu już mogę powiedzieć, że warto było i to wciąga i pozytywnie uzależnia.

Mój mąż podczas mojego ćwiczenia oczywiście mi docinał, że co to takie ćwiczenia, machanie nogą, podskoki i itp ale jak zobaczył efekt to oczywiście zaprzeczył, że wcześniej śmiał się ze mnie . Trzeba to wszystko zagłuszyć i robić swoje bo coś lub ktoś będzie robił wszystko żeby się nie udało.

efekt miesięcznych ćwiczeń z Ewą Chodakowską „Skalpel”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *